Czytając książkę z serii dokumentalnej „Głusza” Anny Goc poruszyła mnie głębokość przekazu pod kątem braku empatii, zrozumienia i jakiejkolwiek chęci porozumienia się z głuchymi osobami. Poruszona wyzwaniami osób głuchych, traktowaniem słabosłyszących dzieci w placówkach oraz chęcią najczęściej systemowej naprawy NA SIŁĘ przez wtłaczanie czegoś bez krzty refleksji nakłoniło mnie do napisania TU, na blogu o kwestii źródłowej i zbadania dlaczego tak jest.
Dlaczego słyszący dorośli wywołują presję na mowę osoby głuche, którego języka nie słyszą i zakazują komunikacji pozawerbalnej? Dlaczego trzymają się zawzięcie jednej ( ich zdaniem słusznej) ścieżki rozwoju?
Czytając ów lekturę, miałam wrażenie, że tak jest w każdej dziedzinie: systemowo-politycznej, ekologicznej, korporacyjnej, oświatowej, medycznej czy w jakikolwiek innym lobby. Wszędzie tam, gdzie brakuje DIALOGU i dojrzałości psychicznej człowieka.
Człowiek unika problemów. Woli ich nie mieć niż mieć. Silna potrzeba poczucia bezpieczeństwa jakie niosą mury dotychczasowych granic przekonań powoduje NIKŁĄ zmianę dotychczasowego świata. I tak, od tysiącleci lawirujemy między ego rozmytym pełnym strachu, niepewności a egocentrycznym zalanym dumą, pożądaniem i narzucaniem swoich racji. Matki niepełnosprawnych dzieci odbijają się o ściany placówek i słowa ekspertów ufając, że statystyki są odpowiedzią na ich bolączki. Zapominają jednak, że wszelkie badania są wykonywane przez różnych ludzi, że specjaliści to też ludzie, ze swoimi przekonaniami, doświadczeniami, traumami a nawet ukrytą za maską uśmiechu – pustką życiową.
Jedna z mam opowiedziała mi sytuację jaka zadziała się w PPP, gdzie szukała pomocy w diagnozie swojego syna. Sprawdzając różne źródła, domieniewała, że być może chłopiec boryka się z mutyzmem wybiórczym. Chciała mu pomóc poprzez a) diagnozę oraz b) otrzymanie terapii, metodyki zabaw które skłoniłoby do rozwoju dziecka. Chciała znaleźć odpowiedź na pytanie: „ Gdzie mam szukać pomocy?”. Otrzymała w zamian: „Nie wiem, nie zajmujemy się tym”. Matka porównała to do transakcji kupiec – sprzedawca w sklepie samoobsługowym, w którym zapytałaby w dziale mięsnym: „Przepraszam bardzo, gdzie mogę znaleźć mleko?” a Pani sprzedawczyni odparłaby: „Nie wiem. Ja tylko sprzedaję mięso”. Czy ten przypadek nie wygląda podobnie w innych dziedzinach? Niemal jak w powiedzeniu: „ Nie wiem, nie znam się zarobiony jestem”.?
Nie ma co ukrywać, kiedy w domu jest niepełnosprawne dziecko, WSZYSTKO spada na barki rodziców. W zależności od potencjału rodziców i samych niepełnosprawnych, osoby mogą przybrać strategię ( ujmę to w ten sposób, ale to nie jest świadomie podejmowane):
a) Godzą się na doznawaną przemoc, biernie czekając na lepsze jutro, przybierając trochę stanowisko biednej ofiary nie radzącej sobie z sytuacją.
b) Buntują się walcząc z systemem, czasem jednak przybierając formę ofiary, która będzie czerpała korzyści ( zasiłki, wsparcie państwowe).
c) Wychodzą ze znanego im kieratu i działają na własną rękę tworząc alternatywną ścieżkę życia.
Ci ostatni stanowią najmniej liczna grupę, która może stać się motywacją, inspiracją ale i „rodzeniem” możliwości dla świata.